piątek, 30 września 2016

Chyba się nie zaprzyjaźnimy...


Niestety ja i pastele się nie dogadujemy. Próbowałam się z nimi zaprzyjaźnić, ale po raz kolejny nam nie wyszło (zresztą jak widać poniżej).
Przyszła mi ochota na jakąś odmianę. Chciałam pobawić się trochę kolorami, więc pomyślałam; czemu nie pastele? Teraz już wiem czemu nie...
Postanowiłam narysować kosmos, chyba od zawsze podobały mi się tego typu rysunki. Jak jednak wiadomo za pierwszym razem prawie nic nie wychodzi dobrze, tak samo było i w moim przypadku.
Nakładałam dużo i mocno pasteli, następnie rozcierałam i wcierałam palcami.
Później narysowałam planetę o jaśniejszych kolorach i dodałam białe gwiazdy krusząc pastele. Może nie do końca wyszedł kosmos jakiego oczekiwałam, ale fajnie było popróbować innej techniki niż zwykle.

A na koniec resztki kosmosu. Chyba właśnie dlatego nie przepadam za pastelami. Wszystko się brudzi i mnóstwo czasu zajmuje sprzątanie tego bałaganu. Pewnie w najbliższym czasie porzucę próbę nawiązania znajomości z tego rodzaju środkiem rysunkowym.

czwartek, 29 września 2016

Ashlyn i Daniel - nie tak jak ich sobie wyobrażałam...


Czasem mamy pewne wyobrażenie jakiś osób, które pragniemy żeby wyglądały właśnie tak jak sobie zamarzymy, ale... 
No właśnie te ALE, które oznacza, że z pewnością nie wyjdą tak jakbym tego chciała. Dokładnie tak miałam ostatnio przy tworzeniu tej pary. Bardzo chciałam żeby choć raz rysowany przeze mnie mężczyzna wyglądał przyzwoicie, ALE i tym razem mi to nie wyszło. Zupełnie nie tak miał wyglądać Daniel, główny bohater mojej aktualnie jednej z ulubionych książek. Czuję się niesamowicie niezadowolona z jego ostatecznego wyglądu, ale może następnym razem będzie lepiej... 
Co do Ashlyn też nie jest doskonała, ale nie mam jej tyle do zarzucenia co źle narysowanemu Danielowi.




Przy rysowaniu tej bohaterki głównie używałam ołówka B oraz 2B. Wykończałam ołówkami miększymi; 3B, 4B oraz 6B. Używałam także niezastąpionego wiszera. Wszystko firmy KOH-I-NOOR





Do narysowania postaci Daniela używałam ołówków B, 2B oraz 7B.

wtorek, 27 września 2016

Nowe akcesoria.


Wszystko się kiedyś kończy. Choć mogłoby się wydawać, że ołówki, gumki i inne przybory do rysowania trwają wiecznie, to tak nie jest. Moje ostatnie cudowne odkrycie - gumka w ołówku zakończyła parę dni temu swój żywot i właśnie przez to byłam skazana na nowe zakupy.
Oczywiście jak zwykle nie potrafiłam się zdecydować, co jest mi koniecznie potrzebne, a co nie. Wzięłam więc różne rzeczy do wypróbowania;
Zaopatrzyłam się w więcej gumek w formie ołówka. Tym razem, żebym nie musiała za szybko robić kolejnych zakupów kupiłam od razu więcej ołówków KOH-I-NOOR HARDTMUTH, które wypróbowałam już wcześniej i sprawdziły się idealnie. Zainteresowało mnie także połączenie gumki z pędzelkiem FABER-CASTELL (troszkę inaczej to sobie wyobrażałam). Chciałam wypróbować czy z innej firmy będą tak samo dobre jak KOH-I-NOOR.

Wybrałam dwa ołówki CRETACOLOR FINE ART GRAPHITE żeby zobaczyć czy bardzo różnią się od ołówków, które obecnie używam. Następnie znalazłam kolorowe ołówki DERWENT GRAPHITINT, co trochę mnie zaskoczyło, więc od razu wrzuciłam je do koszyka aby wypróbować czym różnią się od zwykłych kredek. 

Kupiłam także DERWENT BLENDER w ołówku oraz DERWENT BURNISHER. Od dawna interesowało mnie ich zastosowanie.


Na koniec stwierdziłam, że może mi się również przydać bardzo ciemny ołówek DERWENT ONYX oraz artystyczna kredka DERWENT DRAWING o kolorze IVORY BLACK, od której oczekiwałam mocnego, czarnego koloru.

Oczywiście nic mnie nie mogło powstrzymać i jak tylko paczka pojawiła się w domu, musiałam przetestować nowe nabytki. Tak właśnie powstał w miarę szybki szkic, który widać poniżej. Wszystkie nowe akcesoria zostały użyte przy jego wykonaniu.

Trudno mi tak naprawdę oceniać te rzeczy po pierwszym rysunku, ale myślę, że były to dobrze wydane pieniądze, ponieważ każdy ołówek, kredka, a nawet gumka różnią się od siebie i każdemu mogę nadać inne zastosowanie. Z dotychczasowego, krótkiego doświadczenia wyniosłam, że nowe ołówki CRETACOLOR różnią się od moich wcześniejszych, ale jeszcze nie jestem w stanie stwierdzić czy są lepsze czy gorsze. Wiem  już, że BURNISHER i BLENDER to przydatne i fajne gadżety, dzięki którym można uzyskać ciekawe efekty. Co do kolorowych ołówków, to jeszcze nie wiem czym różnią się od kredek, ale zamierzam się dowiedzieć w najbliższym czasie. Kredka ivory black ma bardzo intensywny kolor, dokładnie taki jakiego oczekiwałam. Co do bardzo ciemnego ołówka, to nie zachwycił mnie swoją miękkością, ale zobaczymy co będzie dalej. Natomiast gumka FABER-CASTELL jest zupełnie inna niż KOH-I-NOOR, ale także przydatna, z kolei pędzelek to tylko dodatkowy bajer.










niedziela, 25 września 2016

Ezra i Aria - serialowe uzależnienie


Czasem kiedy pooglądamy jakiś film bądź serial mamy niedosyt. Nie możemy rozstać się z historią i bohaterami. Chcemy za wszelką cenę dowiedzieć się czegoś więcej. Większość z nas tak ma, prawda? A może to tylko i wyłącznie mój problem? A jednak internet (fanpage, zdjęcia, artykuły) podpowiada mi coś innego. Jeśli nawet wśród Was nie ma kogoś takiego kto lubi po serialu/filmie/książce zatracić się w poszukiwaniu nowych informacji, to wierzę, że gdzieś tam we Wszechświecie są takie osoby.
I właśnie jakiś czas temu, z powodu nowego zainteresowania innej - niż dotychczas mi znanej amerykańskiej - wersji popularnego serialu Pretty Little Liars, powstały te trzy rysunki Ezry i Arii. Są oni jedną z głównych par serialu. Po tak wielu sezonach amerykańskiego serialu bardzo spodobali mi się inni aktorzy w tej roli. 







piątek, 23 września 2016

Czytelnicza miłość



Czy już wspominałam, że kocham książki? Pewnie wiele razy... i pewnie jeszcze zdarzy mi się to nie raz. Jedną z moich ulubionych czynności po przeczytaniu zapadającej w pamięć książki było przeglądanie fanartów. Dla niewtajemniczonych; fanarty to twórczość fanów oparta na dziełach (zazwyczaj) komercyjnych. Kiedyś wystarczało mi tylko zachwycanie się tymi pięknymi obrazkami stworzonymi przez ludzi, ale w końcu sama zapragnęłam czegoś więcej i pomyślałam sobie, że czemu i ja nie mogłabym spróbować? I tak oto moja ulubiona czynność po przeczytaniu książki uległa zmianie. Od tego momentu najbardziej lubiłam spędzać czas na rysowaniu ulubionych bohaterów. Zwykłe rysowanie ołówkiem zamieniło się z czasem na malowanie markerami, a cienkie kartki zamieniłam na gruby papier do drukowania zdjęć. Większość obrazków na początku malowałam na podstawie już istniejących prac lub innych fanartów. Najczęściej wchodziłam na stronę DeviantArt, na której można znaleźć naprawdę niesamowite dzieła fanów. Teraz, z czasem staram się już sama wymyślać od podstaw nowe rysunki. Czy było warto? Oceńcie sami. Dajcie znać czy podoba Wam się efekt? 



 JACE i CLARY z serii DARY ANIOŁA

 KATNISS i PEETA z serri IGRZYSKA ŚMIERCI


TESSA i WILL z serii DIABELSKIE MASZYNY

 ALEX i MILEY z serii TEJKSIĄŻKIJESZCZENIEMA (i może nigdy nie będzie)
 również ALEX i MILEY w trochę innym wydaniu

 
IAN i WANDA z książki INTRUZ

Ponownie KATNISS z serii IGRZYSKA ŚMIERCI

 
 A to moje pierwsze eksperymenty z photoshopem, obrazki również podpatrzone od użytkowników DeviantArt. Znajdują się na nich TESSA I JAMES z serii DIABELSKIE MASZYNY.

środa, 21 września 2016

Gra o Twarz. Daenerys Targaryen. Sansa Stark. Jon Snow.


Przyszła mi dzisiaj ochota na narysowanie bohaterów z jednego z moich ulubionych seriali. No więc kto jeszcze nie słyszał o Grze o Tron? Obstawiam, że większość z Was słyszało tę nazwę już nie raz. Jeśli jednak nie mieliście styczności z serialem bądź serią książek i lubicie fantastykę, to gorąco polecam. Jednak dzisiaj nie zamierzam opowiadać o moim uzależnieniu od tego serialu, ani mówić o jego fabule. Chcę tylko pokazać co udało mi się stworzyć.
Na początku zabrałam się za Sansę. Nie jest ona jedną z trójki moich faworytów w Grze o Tron, ale, że zazwyczaj mam problem ze szkicowaniem twarzy mężczyzn - i nie podjęłam się rysowania Tyriona Lannistera - to postanowiłam narysować właśnie ją. Spodobał mi się jej bojowy wyraz twarzy. Niestety zaraz tego pożałowałam. Jej podobiznę było ciężko uchwycić i ciągle coś mi nie pasowało w jej wyglądzie. Niekończące się zmiany przyniosły efekt jaki widać na czwartym zdjęciu. Nie jestem usatysfakcjonowana ostatecznym wynikiem, ale w końcu się poddałam i może kiedyś podejmę się ponownie tego wyzwania.




Mimo mojego złego nastawienia do rysowania twarzy mężczyzn (ponieważ nigdy mi nie wychodzą) w końcu zdecydowałam się na narysowanie Jona Snowa. Poszło mi szybciej niż z Sansą. Jego z pewnością spróbuję narysować jeszcze raz. Mam nadzieję, że następnym razem będzie bardziej Jonowaty...




Pomyślałam również, że do tego posta nadaje się szkic, stworzony już parę dni temu. To nie było moje pierwsze podejście do rysowania Khaleesi, ponieważ jest ona jedną z bohaterek, które lubię rysować. Ciągle próbuję uchwycić jej inne miny oraz pozy. Przez to, że jest to starszy szkic nie mam zdjęć w trakcie pracy, ale mogę Was zapewnić, że tak jak wcześniejsze rysunki ta Daenerys miała również mnóstwo twarzy. 


Też lubicie rysować wiele razy jedną osobę, czy za każdym razem podejmujecie się innych wyzwań?